web analytics

pap2Ks. Jarosław Lawrenz CM i ks. Stanisław Szczepanik CM przyjechali na Haiti w 2000 r.  po latach spędzonych na misjach w Demokratycznej Republice Kongo. Bardzo dziękujemy obu Misjonarzom, że w tych dniach, kiedy świat skupia swoją uwagę na nieszczęściu jakie dotknęło najstarsze niepodległe państwo w Ameryce Łacińskiej i jednocześnie najbiedniejsze na zachodniej półkuli zechcieli podzielić się z nami kilkoma swoimi wspomnieniami z pracy na tej największej wyspie Morza Karaibskiego.

Ks. Jarosław pracował w Port-au-Prince do 2004 r.  jako proboszcz miejscowej parafii.  Obecnie jest wikariuszem w parafii św. Stanisława Kostki w Brooklynie, Nowy Jork. Ks. Stanisław po wyjeździe z Haiti, gdzie był Wychowawcą kleryków w seminarium i Dyrektorem Sióstr Miłosierdzia pozostał na Karaibach. Jest Dyrektorem Sióstr Miłosierdzia w Portoryko, wcześniej był Dyrektorem Seminarium Internum  i dyrektorem Sióstr Miłosierdzia w Dominikanie.

Zapraszamy do lektury ich opowiadań, które publikuje „Encyklopedia Wincentyńska”:

ks. Jarosław Lawrenz CM – “Odchodzący w cień” czyli wspomnienia misjonarza na Haiti (luty 2004): „…Jesteśmy świadkami cudu Bożej miłości każdego dnia. Wiele rodzin zasiada do posiłku tylko jeden raz dziennie. Jak to możliwe – nie wiem! Pomagamy najuboższym z parafii jak tylko się da i starcza pomysłów. Mamy szkołę na około 600 dzieci, które płacą symboliczne czesne. Każdego dnia mają solidny posiłek. Przy naszym domu mamy studnię głębinową i jak tylko jest prąd dzielimy się wodą z innymi. No właśnie prąd. Ostatnio każda dzielnica otrzymuje energię przez dwie godziny. Ale nie wiadomo o jakiej porze. Dlatego każdego dnia wśród seminarzystów jest tzw. Czuwający. Kiedy włączają dla nas prąd każdy w domu wie co ma robić. Jedni dbają o napełnienie zbiorników na dachu z wodą. Inni prasują. Inni odrabiają zadania… [czytaj całe opowiadanie]

ks. Stanisław Szczepanik CM – Obrazy noszone w pamięci” czyli wspomnienia misjonarza na Haiti (styczeń 2010)”: „…W drodze powrotnej do domu Sióstr to co zobaczyłem do dzisiaj nie mogę zapomnieć. Na ogromnej stercie błota zmieszanego ze szmatami i plastikowymi butelkami w najlepsze funkcjonował zakład fryzjerski. Dobry, profesjonalny fotel, miniaturowy generator prądu, fryzjer. Przejeżdżaliśmy 5 metrów obok. Z włączonego radia słychać było muzykę. Kawałek dalej grupka uśmiechniętych, rozbawionych dzieci zjeżdżała z podobnej do tamtej hałdy błota. Do miasta-widma wracało życie…” [czytaj całe opowiadanie]


Tags: , , , , , ,