Olga Figiel – absolwentka Centrum Edukacyjnego “Radosna Nowina 2000” w Piekarach, studentka psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Stowarzyszenia MISEVI Polska.


Niezwykła szybkość z jaką rozwinęły się nowe technologie, łatwość komunikacji i przepływu informacji zmieniły sposób funkcjonowania jednostek, grup społecznych, państw i narodów. Nasz świat stał się globalną wioską, w której bariera miejsca i czasu przestała mieć znaczenie. Otrzymaliśmy ogromne możliwości, dzięki którym informacje docierają z i do każdego miejsca na świecie, zmieniając tym samym jego oblicze. Forma i sposób komunikacji uległy diametralnej przemianie, używamy dziś zupełnie innych metod, mamy możliwość rozmowy i nawiązywania relacji nawet z osobami, których fizycznie nie znamy, osobami z innych kontynentów, posługujących się innymi językami.

Wpływ nowoczesnych technologii spowodował, że wielu z nas żyje w dwóch równoległych światach. Rzeczywistym i wirtualnym, które wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Coraz częściej w tym wirtualnym świecie, ze względu na łatwość i dostępność informacji, poszukujemy odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań i zdobywamy wiedzę teoretyczną o życiu. To w Internecie poszukujemy rozwiązania wielu naszych problemów dotyczących zdrowia, relacji z innymi lub pracy zawodowej. Coraz rzadziej sięgamy do tradycyjnych metod, rzadziej pytamy starszych i bardziej doświadczonych, rzadziej poszukujemy odpowiedzi w książkach. Nowe technologie pozwoliły nam na anonimowość w sytuacji, w której wstyd nam otworzyć się przed innymi, w której boimy się o naszą intymność. Sprawiło to, że uczymy się i naśladujemy anonimowe osoby, które kształtują nasze postawy i wpływają na nasze życie. Nowe technologie są dzisiaj częścią naszego stylu życia i nie ma już od tego odwrotu. Ciężko od nich uciec, odizolować się. Jesteśmy zmuszeni do podążania z duchem czasu, do nauki informatycznych nowości. I to samo co można odbierać jako przymus czy przykra konieczność możemy potraktować jako możliwość i narzędzie do czynienia dobra. W tej nowej rzeczywistości Kościół może mieć wiele do zaoferowania, pod warunkiem, że podejmie trud nauki nowych form przekazu, aby jeszcze skuteczniej głosić Ewangelię ubogim i samemu nią żyć.

W tym momencie naszym wielkim atutem jest młodość. Jesteśmy poniekąd przedstawicielami pokolenia Internetu. Korzystanie ze współczesnych środków przekazu jest dla nas naturalne. Świat korzystający z najnowszych technologii dobrze znamy, powinniśmy więc tę swobodę poruszania się po mediach wykorzystać jak najlepiej. I choć może zabrzmi to dziwnie, to my, młodzi, powinniśmy zadbać o to, aby starsze pokolenia również z tej technologii chciały i potrafiły korzystać. Budzi to niestety coraz częstsze oburzenie, bo uderza w tradycyjny schemat, w którym to starsi przekazują wiedzę młodszym. Wiele osób boi się korzystania z Internetu. Zawsze boimy się tego czego nie znamy. A skoro nie znamy to wierzymy w to, że nowoczesne technologie są złe, że deprawują, że nie służą dobru. My, młodzi, wiemy to najlepiej. Wiemy jak często złe używanie pewnych narzędzi przynosi skutek odwrotny do zamierzonego, wiemy jak zamiast porozumienia budowane są konflikty, jak łatwo przy

użyciu nowych mediów pod pozorem Ewangelii głosić siebie, nienawiść, uprzedzenia czy kłamstwa. Wiemy, że to co może służyć w dobrej sprawie często służy złu i na to trzeba uważać. Ale nie należy się tego bać tylko tym bardziej walczyć o to, aby tworzyć dobro. W końcu, ludzka twórczość i wszystkie jej dzieła to wyłączna zasługa Bożego Ducha, który w nas mieszka. A czyż i On sam, Boży Duch, nie ześle nam darów mądrości czy rozwagi, aby dobrze takowe technologie wykorzystać?

Jako Rodzina Wincentyńska chcemy kierować się charyzmatem św. Wincentego a Paulo. Mamy konkretne wartości, nad którymi chcemy pracować i które możemy rozpowszechniać. Mobilizujemy się do czegoś. Chcemy działać w służbie ubogim. Ale chcemy robić to tak jak Wincenty – mądrze i skutecznie. Dziś padło pytanie: JAK możemy wykorzystać w tym celu nowe technologie? W zmieniającym się świecie, w którym powstają coraz to nowsze środku przekazu, komunikacja zyskała ogromne znaczenie. A my, jako Kościół żywy – jako rzeczywisty RUCH, a nie martwa instytucja

– nie poprzestajemy na tym, co ktoś kiedyś już wymyślił. My ponownie zadajemy sobie pytania: co mamy do dyspozycji? jak to działa? co możemy dzięki temu zrobić?

Weryfikujemy swoje miejsce w świecie i dostosowujemy się do rzeczywistości w której żyjemy. A wszystko po to, by nasza służba była jeszcze skuteczniejsza.

Jako Rodzina Wincentyńska jesteśmy bardzo zróżnicowani. Pochodzimy z różnych krajów, kultur, organizacji, grup wiekowych czy zawodowych, posługujemy się różnymi językami, a ponadto każdy z nas ma własną przeszłość i inne doświadczenia. I to jest nasz ogromny potencjał. Dopóki sami nie będziemy tworzyć podziałów między sobą, izolując się od innych, mamy doskonałą okazję do konfrontacji bardzo zróżnicowanych poglądów, punktów widzenia i pomysłów. Dobra współpraca jest źródłem synergii. (To ten stan, a którym 1+1 daje 3.) My widzimy to już na poziomie naszego polskiego oddziału MISEVI. Jesteśmy grupą ludzi pochodzących dosłownie z całej Polski, wychowywanych w różnych środowiskach, a w dodatku studiujących inne kierunki i posiadających unikalne zainteresowania. I właśnie dzięki tym różnicom stanowimy naprawdę zgrany zespół, mogący odnajdywać się w najróżniejszych, czasem bardzo specyficznych sytuacjach. Nasze doświadczenie pokazuje nam, że w różnorodności tkwi ogromne bogactwo, z którego można korzystać. Dlatego wszyscy razem, jako

Rodzina Wincentyńska powinniśmy podjąć trud, by działać jako prawdziwa międzynarodowa i multikulturowa wspólnota, wspierając się i ucząc od siebie nawzajem. A nowe technologie powinny nam w tym pomagać. Dobra komunikacja, jasny przekaz informacji, wzajemna współpraca powinny mobilizować nas do jeszcze większego zaangażowania w służbę ubogim.

Każde państwo i każdy naród, każda gałąź i każda wspólnota naszej Rodziny działa inaczej. Nawet jeżeli wydaje nam się, że wszystkie Szarytki, czy wszyscy Misjonarze na całym świecie są tacy sami ze względu na to, że są z Rodziny Wincentynskiej … to tylko nam się wydaje. Najpierw rodzimy się i dorastamy w pewnej kulturze i środowisku, dopiero później jesteśmy formowani na drodze naszego wincentyńskiego powołania. Bóg korzysta z naszego doświadczenia i naszej kultury i na tym buduje swoje dzieło. My musimy się tego jeszcze nauczyć. Nie wiemy jak działają inne wspólnoty, zwykle nie zadajemy sobie trudu by prowadzić długie rozmowy z naszymi konfratrami, siostrami czy świeckimi z innych krajów. Nie pytamy ich jak pracują, jak radzą sobie z problemami, jakie narzędzia wykorzystują. Nie obserwujemy ich pracy, nawet po to, aby okazać wsparcie czy zwyczajnie obserwować. Jesteśmy międzynarodową Rodziną, która pozamykała się w swoich narodowych środowiskach.

Może to najwyższy czas, aby lepiej przyjrzeć się swojej wzajemnej pracy, lepiej siebie nawzajem poznać, zacząć działać razem? Może to najwyższy czas, aby otworzyć się na siebie nawzajem? Aby spotkać się i zwyczajnie porozmawiać? Aby pokazać, że dialog między kulturami jest naturalny i możliwy. Aby pokazać, że z tego dialogu mogą wyrosnąć wspaniałe dzieła i inicjatywy prowadzone na najwyższym poziomie. Formujmy siebie nawzajem, bądźmy dla siebie autorytetami, szukajmy pomysłów i motywacji w obrębie naszej Rodziny. Mamy ogromne bogactwo, z którego nie potrafimy korzystać. A nie potrafimy korzystać, gdyż nie zadajemy sobie trudu, aby siebie nawzajem poznawać, aby się ze sobą wzajemnie komunikować. Być może ta perspektywa łączenia swoich doświadczeń i umiejętności pomiędzy tak mocno zróżnicowanymi grupami wydaje się zbyt trudna do realizacji. Wszyscy jednak mamy jedną, najważniejszą rzecz wspólną, która jest ponad wszelkimi podziałami. Każdemu z nas w którymś momencie życia Jezus otworzył oczy. Ta Ewangelia, o uczniach idących do Emaus, nie jest przypowieścią. Nie jest to przykładowa opowieść Jezusa, będąca alegorią naszego życia duchowego. To zupełnie autentyczne zdarzenie, przeżycie uczniów spotykających Chrystusa. Co najciekawsze – oni w ogóle nie byli tego spotkania świadomi. Rozmawiali w podróży z przeciętnym człowiekiem, opowiedzieli mu o swoich troskach, a gdy już mieli się rozstać – zaprosili go na posiłek. Wtedy On połamał chleb, a ich oczy, wcześniej będące „jakby na uwięzi”, otwarły się. Podczas normalnego posiłku, na który zaprosili przeciętnego podróżnego, odkryli zmartwychwstałego Chrystusa. My też możemy tego doświadczyć, w dokładnie taki sam sposób. Jezus przychodzi do nas w najzwyklejszych, najprostszych ludziach. Jednak to my musimy wykonać jakiś gest, wyjść z inicjatywą, zaprosić kogoś do naszego życia. To nigdy nie będzie łatwe, bo wymaga przełamania jakichś lęków, dystansu, który na co dzień nas oddziela. Jednak dopiero wtedy, dotknięci doświadczeniem Boga w drugim człowieku, mamy odwagę, by tak jak uczniowie, opuścić nasze bezpieczne schronienie i popędzić do swoich braci, by z pałającym sercem opowiedzieć im o tym niesamowitym przeżyciu. Czyli po prostu zacząć ewangelizować – przekazywać innym Dobrą Nowinę, mówić otwarcie o Jezusie i tym, co On uczynił w naszym życiu. To niesamowite. Podejmując proste działanie dla potrzebujących, sami otwieramy się na Boga. Tylko tak możemy zetknąć się z prawdziwą, bezinteresowną Miłością. Tylko tak możemy zostać dotknięci przez Niego samego. A On ubogaca nas do tego stopnia, że jesteśmy gotowi pełnić najważniejszą życiową misję ucznia Chrystusa – głosić Ewangelię ubogim.

Tutaj zaczynają się wyzwania. No bo jak się do tego głoszenia zabrać? Oczywiście, można po prostu wyjść do ludzi i zacząć z nimi rozmawiać. To przecież stale robimy. I to trzeba robić, nie możemy zaniedbywać najprostszych rozwiązań. Ale równie dobrze możemy pójść o krok dalej. Możemy spróbować dotrzeć do większej rzeszy ludzi, do innych grup, używając innych metod. A rok jubileuszowy może być ku temu dobrą okazją.

Chcąc przedstawić komukolwiek swoje poglądy, zawsze trzeba najpierw wejść w jego środowisko, postawić się w jego sytuacji, zrozumieć go. I tu wracam do wspomnianej już przeze mnie wspaniałej okazji, jaką mamy: sami jesteśmy przedstawicielami pewnej specyficznej grupy – ludzi naturalnie na co dzień korzystających z licznych mediów i nowych technologii. Jest to środowisko, które znamy, w którym umiemy się poruszać i w którym równie dobrze możemy ewangelizować. Możemy wykorzystać komunikację, by mobilizować młodych ludzi. Za pośrednictwem różnych środków przekazu możemy ich edukować, formować. Niezależnie, czy zajmiemy się bezpośrednim głoszeniem Ewangelii, czy też

uświadamianiem szerokiej grupy młodych ludzi problemu bezdomności, ubóstwa czy uchodźctwa. Niezależnie od obranego kierunku, możemy bardzo skutecznie wykorzystać do tego nowe technologie.

Podejmując próbę systemowej zmiany jakiegokolwiek problemu, np. bezdomności, nowe technologie mogą nam pomóc przezwyciężyć najgorszy z problemów … ludzką ignorancję. Świat potrzebuje treści, które pokażą czym jest problem bezdomności i kim są osoby bezdomne. Oni sami najczęściej nie korzystają z nowych technologii, nie są w stanie opowiedzieć swojej historii, nie istnieją w świecie Facebooka, Instagrama i innych. Potrzebują kogoś kto będzie ich reprezentować. Potrzebują nas. Świat gardzi nimi, bo nie pasują do “ideału”, nie mają swojego miejsca w przestrzeni internetowej, nie mają swojego miejsca w nowoczesnym świecie. To miejsce musimy dla nich trochę wypracować, wywalczyć.

Ale współczesny świat potrzebuje jeszcze jednego, naszego świadectwa. Tego w mediach ciągle brakuje. Tam powinno być nasze miejsce. Współczesny świat publikuje codziennie ogrom treści i zdjęć. Chwalimy się wakacjami, ubraniami, wyglądem naszego mieszkania, jedzeniem, wizytą na siłowni, imprezami, dziećmi, rodziną, pracą, sukcesami. Niewiele jest jednak osób, które potrafią publicznie prezentować chrześcijańskie wartości, które potrafią nie tylko napisać, czy opublikować wzniosłe hasła czy biblijne cytaty, ale takich, które swoim życiem, w każdym jego aspekcie, świadczą o Jezusie. Dobrze jest wiedzieć jakiej muzyki słucha nasz katecheta, ale jeszcze lepiej byłoby poznać to, w jaki sposób realizuje swoje powołanie. Dobrze jest zobaczyć, że siostra była na rekolekcjach ale niech nam opowie co z tych rekolekcji wyniosła, co się w niej zmieniło. Pracujesz na misjach – pokaż nam nie tylko jak wyglądają biedne dzieci, pokaż nam jak wygląda prawdziwe życie na Twojej misji. Pracujesz z bezdomnymi – dziel się swoją pracą. Robisz dobro, służysz ubogim, głosisz Ewangelię – zacznij tym żyć również w wirtualnym świecie. Dziel się, chwal się mów o tym światu. W świecie, w którym żyjemy więcej się mówi o tym co złe, przykre, ponure przez co ciągle żyjemy w przeświadczeniu, że zła jest w tym świecie więcej. I to niestety jest nasza wina, bo ciągle żyjemy w świecie, który każe nam pokornie chować pod dywan wszystkie nasze dobre uczynki i całe dobro, które robimy. Przecież Bóg widzi, przecież On nas z tego rozliczy. Tak! Ale niech świat też zobaczy! Niech się zainspiruje, zmobilizuje. Niech zobaczy, że można. Niech poczuje, że dobra jest więcej i że ludzie są dobrzy. Niech pozna, że każdy może służyć ubogim na swój sposób, że to nie jest zarezerwowane dla Matki Teresy i Wincentego. To jest droga dla każdego z nas.

Mamy całą gamę form komunikacji – afisze, ulotki, stoiska, wydarzenia typu flash mob, koncerty, biegi, wystawy, spektakle, spotkania, prezentacje, sprawozdania, artykuły, wywiady, listy, blogi, reportaże w radiu, czy Internecie, krótkie spoty reklamowe, wiadomości na portalach społecznościowych, prowadzenie stron internetowych, współpraca z innymi organizacjami i jednostkami. Mamy też wiele celów, do których te media można wykorzystać – by informować ludzi o metodach, czy efektach naszej pracy, o sytuacji na świecie, by przekazywać wartościowe treści, formować duchowo, zapraszać na spotkania i wydarzenia, angażować do współpracy, prosić o wsparcie. Komunikaty te możemy kierować do wybranych grup wiekowych, zawodowych, etnicznych, do osób o różnej sytuacji życiowej, duchowej i materialnej. Możliwości są naprawdę niezliczone. Trzeba tylko ruszyć z miejsca i zacząć z nich korzystać.

Nasze działania muszą być jednak dopracowane, dobrze przemyślane i wykonane. Żyjemy w epoce informacji. Atakują nas one ze wszystkich stron, a konkurencja w dziedzinie jak najskuteczniejszego docierania do ludzi jest bardzo zacięta. Dlatego trzeba poniekąd dostosować się do tych standardów. Dzisiejszy świat domaga się konkretów, wiadomości ograniczonych do 140 znaków, ale przepełnionych treścią. W pędzie życia, zatopieni w nawale obowiązków, ludzie muszą dokonywać nieustannej selekcji tego, co do siebie dopuszczą i nad czym zatrzymają się trochę dłużej. Przy czym czas jest bardzo cenny. Dlatego, by móc w ogóle zaistnieć w dziedzinie współczesnej komunikacji, musimy stanąć na wysokości zadania. Chodzi o to, by oferować przejrzyste, konkretne informacje, w sposób atrakcyjny dla odbiorcy. Przekaz musi do niego dotrzeć i go zaangażować, musi go w jakiś sposób dotknąć i pociągnąć za sobą. Musi być szczery, prawdziwy i prosto z naszego serca.

Przede wszystkim jednak, musimy mieć wzgląd na to, że pracujemy zawsze z drugim człowiekiem, musimy uszanować jego osobę, godność, poglądy i sytuację. Powinniśmy mieć świadomość, że bardzo często, choć my siejemy, to ktoś inny będzie zbierał plon. Efekty mogą nie być widoczne, może nam się wręcz wydawać, że odnieśliśmy porażkę. Wszystko to jednak musimy oddawać Bogu, bo to On daje ziarnu wzrost. My jesteśmy jedynie sługami w Jego winnicy. Powinniśmy wykorzystywać nasze talenty dla spraw Bożych i naprawdę starać się ze wszystkich sił. Pan nie ma rąk innych niż moje. Ale w tym wszystkim nie pozostawił nas samych. Zesłał nam Swojego Ducha, który tym rękom daje siłę i nas ożywia. Czegóż więcej nam potrzeba?

Rodzino Wincentyńska podejmijmy ten trud. Zaangażujmy się, każdy indywidualnie, by razem stworzyć żywą wspólnotę, żywy RUCH, który poruszy kolejne serca. Oddajmy swoje ręce do pracy w Bożej winnicy i nie bójmy się wykorzystać do tego nawet najnowszych zdobyczy technologicznych. W końcu, ludzka twórczość i wszystkie jej dzieła to wyłączna zasługa Bożego Ducha, który w nas mieszka.

PDF Document: FORMACJA I KOMUNIKACJA W ERZE INFORMACYJNEJ


Tags: , , ,